W Białymstoku widzewski beniaminek upokorzył faworytów
 
Sobota, 23. lipca 2022, godz. 01:17

Na pytanie postawione w tytule zapowiedzi meczu drugiej kolejki PKO Ekstraklasy w Widzewiaku.pl „Czy Bartek Pawłowski strzeli gola Jadze w Białystoku?” padła odpowiedź twierdząca. Myślę, że obszerne uzasadnienie tej kluczowej kwestii też się przydało. Włącznie z przypomnieniem, po którym wiadomo, że  dla najskuteczniejszego w tym roku widzewiaka była to trzecia bramka w karierze tego piłkarza, zdobyta w meczach z Jagą, w której zaczynał przygodę z ekstraklasą.

Ten przepiękny gol z wolnego w „okienko” w 72 minucie zapewne będzie kandydował do bramki kolejki w magazynie „Gol” w poniedziałkowym wydaniu TVP Sport. Tym bardziej, że to drugie z rzędu otwarcie wyniku Bartka w meczu z faworytem na jego stadionie. W Szczecinie jeszcze nie dało to punktów nowicjuszom, ale w stolicy Podlasia pozwoliło uwierzyć gościom, że można wrócić do Łodzi nie tylko z wymęczonym remisem 0:0, ale ze zwycięstwem.

O tym, że było to efektowny sukces, postarał się pozyskany latem hiszpański zmiennik Jordi Sanchez. Kiedy po trafieniu Pawłowskiego gospodarze, będący faworytami spotkania, usiłowali choćby wyrównać, zostali skontrowani w rzadko oglądanym stylu. W 84 minucie goście wyrwali się z oblężenia stwarzając sytuację „czterech na trzech”, którą skończyli nie tylko podwyższając prowadzenie.

Rajd środkiem Sancheza był wyjątkowo widowiskowy, szybki, odważny, zaskakujący dla defensywy gospodarzy. Sanchez strzelił gola między nogami bramkarza Zlatana Alomerovicia, który zachował czyste konto w poprzedniej kolejce w meczu z Piastem. Hiszpański napastnik Widzewa zrobił to po 38 minutach występów w polskiej ekstraklasie (wliczając to występ z Pogonią), po czym ucałował znaczek legendarnego klubu na koszulce.


Te dwa trafienia zadecydowały nie tylko po pierwszej wygranej po 8 latach braku Widzewa w ekstraklasie, ale także o pierwszym zwycięstwie debiutującego na tym szczeblu trenera Janusza Niedźwiedzia. Po inauguracyjnej kolejce szkoleniowiec łodzian zazdrościł trenerom Miedzi i Korony uniknięcia porażek, ale w piątek to Wojciech Łobodziński i Leszek Ojrzyński mogą się przekonać, że z trzech tegorocznych beniaminków to łódzki klub odnotował pierwsze zwycięstwo. Do tego grając obydwa spotkania na „gorących” stadionach rywali.

Trudno nie zaczynać od pięknych goli w meczu, którego wynik dał spore przebicie w bukmacheriach. Nie byłoby jednak tego upokorzenia Jagi, gdyby przez ponad 70 minut spotkania w Białymstoku „pękła” defensywa łodzian. Choćby po kornerach, które gospodarze wykonywali aż 8 razy (przy jednym gości).

Świetny mecz rozegrał bramkarz łodzian Henrich Ravas, obrońcy umiejętnie blokowali strzały rywali, albo przerywali ich ataki zdecydowanymi, inteligentnymi interwencjami (pokazówkę zademonstrował w 62 minucie Patryk Stępiński ratując RTS po prostopadłym podaniu do Guala). Druga linia łodzian też nie pozwalała gospodarzom na wiele.


Nie był to jednak mecz grany według schematu: goście się szczęśliwie bronili i w końcówce udało się im strzelić gole. Do momentu pierwszej bramki, to Widzew miał kilka okazji bramkowych. O wiele groźniejszych niż wypracowała Jaga. Bramki mogli zdobyć głównie: główkujący Pawłowski w 15 min i w 17 minucie oraz Dominik Kun po dwóch uderzeniach głową w 31 i 53 minucie (choć w tej ostatniej interwencja bramkarza Jagiellonii była znakomita).

W sumie pierwsza wygrana beniaminka była zasłużona, co zapowiada emocje w łódzkiej premierze ekstraklasy sezonu 2022/23 w niedzielę o godz. 20.30, kiedy Widzew podejmie na nowej murawie stadionu przy al. Piłsudskiego Lechię Gdańsk.

Jagiellonia Białystok – Widzew 0:2 (0:0)

Gole: Bartłomiej Pawłowski 72 min z wolnego, Jordi Sanchez 84 min.

Jagiellonia: Alomerović – Tiru, Skrzypczak, Pazdan – Wdowik, Pospisil, Nene (81, Cernych), Imaz, Guel (70, Trubeha), Prikryl – Bida (63, Kowalski)

Widzew: Ravas – Stępiński, Czorbadżijski (63, Kreuzriegler), Żyro – Danielak (66, Shehu), Hanousek, Kun, Nunes – Terpiłowski (63, Sanchez), Letniowski (81, Zieliński) – Pawłowski (81, Hansen)
Żółte kartki: Prikryl – Hansen, Kun.
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa).
Widzów: 11 781.



 

Bogusław Kukuć