W piątek start ekstraklasy, wreszcie z Widzewem w składzie
 
Czwartek, 14. lipca 2022, godz. 09:27

Od piątku do poniedziałku będzie rozgrywana inauguracyjna kolejka piłkarskiej PKO Ekstraklasy sezonu 2022/23. Przed jej zapowiedzią wypada przypomnieć sympatykom Widzewa, co to za „cudo”, skoro legendarnego łódzkiego klubu nie było aż 8 lat wśród polskich najlepszych drużyn.

Zacznijmy od tego, że najbliższa rywalizacja ligowa będzie się toczyć w roku finałów mistrzostw świata w Katarze. Polska będzie finalistą, który praktycznie nie będzie korzystał w zawodników z własnej ekstraklasy. W historii polskiego futbolu medale mundialu Polacy zdobywali wtedy, kiedy ich reprezentacja była oparta na piłkarzach z własnej ligi (1974, 1982). Już ten fakt wskazuje na słaby poziom rywalizacji w polskiej ekstraklasy.

Potwierdzają to występy mistrzów Polski w europejskich pucharach. Marzenia o grze w Lidze Mistrzów aktualny zdobywca tytułu rozwiał już 12 lipca w żenującym stylu. Lecha czeka teraz dwumecz w II rundzie Konferencji Ligi Europy z Dynamem Batumi. Jeśli uda się wyeliminować Gruzinów, to Duma Wielkopolski będzie mogła walczyć dalej np. z rywalami z Wysp Owczych, Malty, Estonii, Andory, Gibraltaru, Kosowa, Czarnogóry, San Marino i innych „potęg”.

Ale wróćmy do naszej ekstraklasy. Mistrzów Polski mieliśmy 18, z czego dziesiątka klubów wystąpi w najbliższym sezonie. Najczęściej tytuł zdobywała Legia (aż 15 razy), lecz nie sądzę, by powiększyła ten imponujący dorobek na koniec rozgrywek 2022/23. Nie chodzi tylko o słabą dyspozycję w minionym sezonie, gdy była dziesiąta. Przecież poznaniacy zajęli w 2021 roku jedenastą lokatę, a w teraz bronią tytułu. Czyli takie udane metamorfozy są możliwe. Zwłaszcza u bogatych.

W poprzednim sezonie mogła się podobać trwająca prawie do końca rywalizacja o mistrzostwo między aż trzema zespołami (Lechem, Rakowem i Pogonią, które zajęły podium w tej kolejności). Drużyny z Częstochowy i Szczecina nigdy nie zdobyły tytułu i nie będę zaskoczony, gdy np. wreszcie zespół trenera Marka Papszuna po dwóch z rzędu wicemistrzostwach, Pucharach Polski i Superpucharach 2021 i 2022, zostanie mistrzem.

Jak spiszą się trzy zespoły beniaminków? Utrzymanie bytu w ekstraklasie (połączone z finansowymi profitami) nie jest formalnością. Przecież w minionym sezonie z trójki nowicjuszy uniknął spadku tylko Radomiak. W poprzednich sezonach wśród zdegradowanych były także beniaminki. Nawet wtedy, gdy spadał tylko jeden zespół (Podbeskidzie w 2021 roku).

W roku z I ligi weszły trzy kluby, dla których jest to powrót na najwyższy szczebel rozgrywek. Z tej trójki największe sukcesy odnosił w ekstraklasie Widzew (mistrz 1981, 1982, 1996, 1997), ale w XXI wieku tylko średniak i to z wieloma problemami, po wieloletniej reaktywacji. Korona grała ostatnio w ekstraklasie w 2020 roku (prowadzi ją zresztą cwany lis Leszek Ojrzyński, znający dobrze specyfikę tych rozgrywek), a rozstanie Miedzi z elitą klubową było też wiele krótsze niż klubu z Piłsudskiego (legniczanie spadli w 2019 roku).

Widzewskie plany na najbliższy sezon to „spokojne utrzymanie”. Kibice wykupili wszystkie 15 903 karnety na mecze w Sercu Łodzi, dając dowód zaufania wobec tych prognoz. Niektórzy z fanów RTS uważają te horoskopy za asekurację sterników klubowych, ale mimo wcześniejszego oglądania dwóch Wielkich Widzewów sądzę, że realizm jest dobry.

Jako przykład dla łodzian niech posłuży nie mistrzowski Lech, ale inny poznański klub, czyli Warta, rozgrywająca mecze w roli gospodarza w Grodzisku Wielkopolskim. To były mistrz Polski, który pod wodzą najmłodszego trenera, bez doświadczenia w ekstraklasie, 32-letniego Dawida Szulczka, zakończył miniony sezon na jedenastym miejscu (o punkt za Legią).

Ten zespół bez „gwiazd” spisywał się rewelacyjnie na boiskach rywali. Na wyjazdach stracił tylko 16 goli (mniej od mistrza i wicemistrza !). Potrafił wygrać w Lubinie i Łęcznej po 4:0, w Płocku 3:0, po 1:0 w Warszawie, Gliwicach, Mielcu i w Krakowie z Wisłą. Podobnego wyjazdowego serialu życzę widzewiakom, którzy zaczynają 36-tą przygodę z ekstraklasą właśnie od spotkań w Szczecinie (17 lipca) oraz w Białymstoku (22  lipca).

Bogusław Kukuć