TYLKO U NAS! Stamirowski: "Jeśli Widzew tego momentu nie wykorzysta to będzie później w trudnej sytuacji"
 
Czwartek, 15. listopada 2018, godz. 08:01

W drugiej części wywiadu z prezesem RTS Widzew rozmawiamy o infrastrukturze. Przede wszystkim o koncepcji budowy drugiego ośrodka treningowego na terenach Startu. 

- Widzew skorzystał ze wskazówki „Widzewiaka” i wyszedł z inicjatywą stworzenia bazy treningowej na Starcie. 
Tomasz Stamirowski: - Doceniam rolę „Widzewiaka” w tej konkretnej sprawie, ale wątek Startu sami analizowaliśmy już wcześniej. Start i specyfikę jego obiektów dobrze znam, bo wiele lat trenowałem tam lekką atletykę. Byłem nawet w reprezentacji Polski i pamiętam czasy świetności tego klubu. Gdy zacząłem działać w Widzewie, pojawiły się też pomysły utworzenia wspomnianej Akademii. Jednak powiedzmy sobie szczerze: bez odpowiedniej infrastruktury my tej Akademii Widzewa nie stworzymy. Łodzianka z trzema boiskami, gdzie oprócz pierwszej drużyny trenują jeszcze młodzieżowe i rugbiści, takich możliwości nam nie da. Trudno jest coś tam rozbudować, więc myśląc o tym, gdzie docelowo ulokować naszą Akademię, to właśnie Start byłby idealnym miejscem, żeby coś takiego się zadziało. Jeśli już chcemy budować profesjonalną akademię piłkarską i mierzyć się z najlepszymi, to nie byle jaką, po to żeby tylko była, ale bardzo dobrą z szerokim i odpowiednim zapleczem. I trzeba to zrobić, bo są na to szanse. W Polskim Związku Piłki Nożnej po ostatnich niepowodzeniach na poziomie reprezentacji i europejskich pucharów jest duży nacisk i coraz większe środki finansowe na realizację takich projektów. Będą środki finansowe na zapełnienie tej luki między orlikami, a profesjonalną piłką. I jeśli Widzew tego momentu nie wykorzysta i zostanie w tej sprawie na aucie, to będzie później w trudnej sytuacji. Bo już są sygnały, że z pomocy Ministerstwa Sportu  korzysta Jagiellonia, Cracovia, nie mówię już o Legii, Lechu czy Zagłębiu Lubin. Liczba klubów, które będą budowały swoje mocne zaplecza, będzie rosła. I albo Widzew będzie miał własne możliwości, jakie daje Akademia na przykład w kwestii szerokiej kadry pierwszego zespołu oraz potencjału drużyn młodzieżowych, albo będzie musiał wydawać o wiele większe pieniądze na sprowadzanie piłkarzy z innych klubów.

- A jak wyglądałaby w praktyce realizacja budowy takiej akademii na obiektach Startu, który też ma swoją organizację i działalność?
- Na pewno byśmy tam działali w zgodzie z zasadami działalności stowarzyszenia Start, który jest klubem z określonymi tradycjami i sukcesami. Nie chcę tu oceniać i komentować, tego co obecnie dzieje się w Starcie, będącego pokłosiem  długotrwałego sporu z miastem. Na pewno w takiej sytuacji ciężko jest cokolwiek zrobić, bo to wykluczyło Start z pozyskiwania jakichkolwiek środków. Taka sytuacja, gdy trwa spór o to, kto jest właścicielem i na jakich zasadach, oczywiście zabija działalność klubu. Mnie to osobiście boli, bo jednak trochę tego potu na stadionie Startu wylałem. Jak tam przychodzę i patrzę, że tam odbywają się giełdy kwiatowe, giełdy staroci albo pokazy psów, zamiast imprez sportowych to widać, że ten obiekt umiera. A przecież tradycje piłkarskie też były w Starcie mocne.

- To jaki jest konkretnie pomysł na budowę Akademii na terenach Startu? Bo generalnie z pisma skierowanego do Urzędu Miasta możemy wyczytać, że jest wola stworzenia takiej akademii, ale jak to miałoby wyglądać w praktyce?
- Tereny Startu można rozpatrywać z przyległymi, należącymi do Miasta. To jest łącznie 17 hektarów. To wystarczająca powierzchnia, żeby na jej części zbudować Akademię Widzewa. Nasz pomysł na naszą część Startu to akademia piłkarska z dużym boiskiem plus cztery lub sześć mniejszych. Na takim obiekcie musiałoby też być boiska pod balonem lub inne tego typu konstrukcje. Bo na pewno pojawią się niedługo nowe regulacje PZPN odnośnie budowy takich akademii, już dużo się o tym mówi. Wtedy będziemy mieli pełen obraz, jak taka baza treningowo-szkoleniowa klubu powinna wyglądać. Nasze zadanie to jak najlepsze ulokowanie tej akademii. Byliśmy już na obiektach Startu z Marcinem Płuską i wstępnie zaplanowaliśmy, razem z zespołem ludzi, kilka wariantów planu rozmieszczenia boisk i budynków. Można to połączyć z zapleczem, które jest w planach miasta. Tu nie ma problemu, żeby na przykład zostały korty tenisowe, żeby odnowić boiska do siatkówki czy innych sportów. Jest też możliwość odnowienia hali sportowej. My, jako Widzew, jesteśmy gotowi przejąć teren Startu i go zagospodarować. Kluczowa jest ocena tego obiektu i jego stanu. Potrzebujemy na początek dokładnej inwentaryzacji, co z tym obiektem możemy zrobić. Pewne rzeczy, o czym mogę już powiedzieć, wymagają głębokiej analizy. Jak na przykład projekt basenu głębinowego. Jego budowa moim zdaniem finansowo się nie zepnie.

- Pojawiła się nawet koncepcja stworzenia czegoś na wzór Stacji Nowa Gdynia…
- Jest taki pomysł, co w przypadku zaplecza hotelowego czy obiektu z salą konferencyjną byłoby przydatne również akademii i klubu, bo na przykład obecnie trener Mroczkowski nawet nie ma bez zgody MAKiS dostępnego do miejsca, gdzie mógłby spotkać się z całą drużyną na spokojnie, żeby przedstawić analizę gry czy swoje pomysły na taktykę zespołu. Partner komercyjny też mógłby się pojawić na obiektach Startu i taka kombinacja byłaby oczywiście możliwa. Idealnie byłoby, gdyby to wszystko składałoby się z trzech elementów: Akademii Widzewa, obiektów zagospodarowanych przez inne kluby oraz części rekreacyjnej, komercyjnej, otwartej dla wszystkich mieszkańców miasta.

- Ile miałoby to kosztować i skąd pozyskać na to pieniądze?
- To wszystko zależy od tego, co będzie można tam zrobić. Ja szacuję, że zbudowanie całego obiektu to są koszty od 20 do 60 milionów złotych, w zależności od wariantu. Najprostsze do budowy są boiska, bo ta infrastruktura sportowa nie jest droga. To jest element, który można zrobić relatywnie bardzo szybko, bo na przykład patrząc na główne boisko na Starcie, to było jedno z lepszych trawiastych obecnie na terenie Łodzi, które jeszcze niedawno funkcjonowało. Jeśli chodzi o formułę finansowania, to klub powinien szukać dotacji z Ministerstwa Sportu, bo te środki oczywiście są. Drugie źródło możliwego wsparcia to pomoc od dużych sponsorów. Musi też być oczywiście wkład klubu. W takim przypadku Widzew powinien stworzyć fundację i być gotowy do przeznaczenia pewnej części swojego budżetu lub zbierania pieniędzy na budowę akademii wśród sponsorów.

- Czemu miałaby służyć fundacja?
- Przede wszystkim temu, żeby oddzielić finanse przeznaczone tylko na akademię czy budowę obiektów sportowych od budżetu klubu. Bo wiele komercyjnych firm nie ma w swoich planach wspierania sportu profesjonalnego, za to chętnie sponsoruje inwestycje związane z budową boisk czy sportowym szkoleniem dzieci i młodzieży.

- Stowarzyszenie RTS Widzew nie może być takim podmiotem? Nie jest wprost zaangażowane w sport profesjonalny…
- Do rozważenia, będzie to podlegać analizom. Jesteśmy właścicielem klubu i z tego względu musimy ostrożnie patrzyć na przedsięwzięcia komercyjne. Mam tu na myśli zaplecze konferencyjno-hotelowe Akademii. My jako stowarzyszenie możemy szukać inwestorów i zachęcać ich do wsparcia naszych projektów, a jak pokazuje analiza, którą zrobiliśmy, często sponsorzy o wiele chętniej sięgają do kieszeni, gdy środki  idą na konkretny projekt, jak na przykład akademia piłkarska, a nie do ogólnego budżetu klubu.

- A gdzie w tym wszystkim jest rola miasta?
- Nasze podejście jest podobne, jeśli chodzi o działalność klubu, który powinien generalnie finansować się sam, nie będąc zależnym od środków Miasta. W przypadku infrastruktury, w tym przypadku akademii piłkarskiej Widzewa, występowaliśmy o równość traktowania i uważam, że jest to sprawa do dyskusji. Jeśli dotychczasowe nakłady finansowe na stadiony w Łodzi są bardzo zbliżone, bo my jesteśmy na poziomie 126,5 mln zł, a na ŁKS wydano około 112 mln zł. I teraz gdyby na powiększenie stadionu ŁKS poszłoby znowu 130 mln to uważam, że Widzew ma prawo zabrać głos i się spytać, gdzie jest równość i gdzie jest odpowiednie finansowanie potrzeb drugiego klubu. Nie powinniśmy milczeć w tej sprawie. Widzew nie występuje w tym przypadku roszczeniowo i nie chce zabierać pieniędzy ŁKS, ale chodzi o to, że takie nowe obiekty sportowe na terenie Startu służyłyby nie tylko Widzewowi, a przede wszystkim to wsparłoby szkolenie dzieci i młodzieży. Jeśli w koncepcji miasta jest poszukiwanie partnera, to my w to możemy wejść i jesteśmy też otwarci na innych partnerów komercyjnych. Nie mielibyśmy problemów, gdyby na przykład przyszedł Atlas i powiedział, że chce tam budować. Widzew w tym wszystkim się zmieści. My swoje miejsce na tym terenie znajdziemy. Mamy też swojego sponsora - Murapol, który ma doświadczenie w projektach budowlanych.

- Jest już jakiś odzew ze strony miasta w sprawie propozycji Widzewa odnośnie utworzenia akademii piłkarskiej na obiektach Startu?
- Wiadomo, że niedawno były wybory samorządowe i tym żyły głównie lokalne władze. Teraz musi powstać nowa rada miasta, pojawią się pewnie nowe osoby na niektórych stanowiskach. Widać, że teraz w urzędach jest okres przejściowy. Na razie szykujemy się do rozmów i wyjdziemy z kolejną inicjatywą. Projekt ośrodka na Starcie to nie jest coś, co zaczniemy realizować już za tydzień, czy za miesiąc. Trzeba do tego podejść spokojnie i najpierw porozmawiać z miastem. I popracować nad kwestiami prawnymi i formalnymi. Tam jeszcze nie jest do końca wszystko jasne, jeśli chodzi o własność poszczególnych obiektów. Potrzebna jest inwentaryzacja, która pomoże przy projekcji kosztów. Na przykład, ile będzie kosztowała wymiana budynku, jego wyburzenie, czy remont obecnego. 

- Ten list skierowany do miasta w sprawie terenów Startu został podpisany przez członków zarządu stowarzyszenia RTS Widzew. Dlaczego nie przez władze spółki?
- Jak już mówiłem wcześniej, to kwestia rozdziału kompetencji. Spółka skupia się bardziej na sprawach bieżących, dotyczących obecności klubu i drużyny w II lidze, a stowarzyszenie skupia się na celach długoterminowych, tworzeniu pomysłów na działalność Widzewa. Uznaliśmy, że Widzew musi być obecny w tym projekcie dotyczącym obiektów na Starcie i wzięliśmy inicjatywę na siebie. Stowarzyszenie będzie prowadzić projekt akademii.

Przeczytaj pierwszą część rozmowy »

Tomasz Andrzejewski, Kamil Wójkowski