
Oziębała: "Piłka jest dla mnie najważniejsza"
Wtorek, 5. stycznia 2010, godz. 23:03

Miniona runda nie była udana dla Przemysława Oziębały. Zarówno pod względem czysto sportowym, jak i zdrowotnym. W końcówce rundy konieczne było przeprowadzenie operacji barku, który piłkarzowi sprawiał problemy od dłuższego czasu. Popularny "Ozi" podkreśla jednak, że po tym zabiegu czuje się znacznie lepiej. Wypada zatem mieć nadzieję, że runda wiosenna w jego wykonaniu będzie co najmniej równie udana jak... poprzednia runda wiosenna, w której był drugim najskuteczniejszym strzelcem drużyny.
Przemysław Oziębała: - Moje odczucia są dobre. Czuję się znakomicie. Ale jestem po rozmowie z doktorem, który uważa, że należy dmuchać na zimne. Z tego względu, nie zacznę jeszcze od poniedziałku treningów na pełnych obrotach. Będę ćwiczył indywidualnie i wykonywał wciąż ćwiczenia wzmacniające bark. Do zespołu dołączę na zgrupowaniu w Gutowie Małym. Tam będę już trenował normalnie, ale w sparingach jeszcze grał nie będę. Z tym będę musiał poczekać do zgrupowania w Turcji. Chodzi o to, żeby jakiś przypadkowy upadek nie spowodował kolejnego uszkodzenia. Jak powiedziałem, chodzi o ostrożność, bo ja czuję się bardzo dobrze. Specjalne badania siły mięśni wykazały nawet, że tą rękę, którą miałem operowaną, mam teraz trochę mocniejszą, niż tą drugą.
- Jesteś rozczarowany, że nie zaczniesz przygotowań razem z kolegami?
- Troszeczkę. Nastawiałem się psychicznie, że wejdę w trening od pierwszego dnia. Skoro jednak doktor każe uważać, to trzeba się do tego dostosować.
- Często jest tak, że po kontuzjach zawodnicy przesadnie na siebie uważają. Pojawia się blokada. - Nie sądzę, żeby w moim przypadku coś takiego wchodziło w grę. Czuję się bardzo dobrze. Mam pełny zakres ruchów ręki. Nie odczuwam żadnych dolegliwości, które bardzo długo mnie trapiły. - Od jak dawna miałeś problemy z tym barkiem? - Szczerze mówiąc, to już jak przychodziłem do Widzewa, to z tym barkiem miałem problemy. Nabawiłem się ich jeszcze grając w Zagłębiu Sosnowiec, w meczu z GKS Bełchatów. To był następny mecz po spotkaniu z Widzewem, po którym miałem szwy na głowie i pęknięty palec. W Bełchatowie zagrałem na własną prośbę, na środkach przeciwbólowych. Po jednym ze starć upadłem tak nieszczęśliwie, że wyskoczył mi bark. Kości nie pękły, ale od tego czasu miałem z tym barkiem problemy. Dolegliwości były coraz większe, a w ostatnim czasie, jeszcze przed operacją, bark potrafił mi wyskoczyć mi nawet w czasie snu. - Te problemy rzutowały na twoją grę jesienią? - Jakiś tam ból był i trochę to przeszkadzało, ale bez przesady. Nie będę się barkiem tłumaczył. Moja dyspozycja w tym sezonie była słaba, nie ma co ukrywać. W poprzednim sezonie szło mi znacznie lepiej, a przecież też z tym barkiem miałem problemy. Także nie ma się co tłumaczyć. Mam nadzieję, że problemy są już za mną. Cieszę się, że ta operacja się odbyła i że została przyspieszona. Pierwotnie miała się odbyć po sezonie, ale wtedy straciłbym większość okresu przygotowawczego. Dzięki temu, że odbyła się jeszcze w trakcie rundy jesiennej, stracę tylko sam początek przygotowań, już od zgrupowania w Gutowie będę mógł ćwiczyć z zespołem. |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
- Na czym właściwie ta operacja polegała?
- Szczegółowo może o tym powiedzieć doktor. Tak ogólnie, to po prostu część bicepsa wraz z fragmentem kości została wycięta, przeniesiona w inne miejsce i przymocowana dwoma śrubkami. Dzięki temu, bark został zablokowany i nie będzie już wypadał. To dość poważny zabieg, na stole operacyjnym leżałem przez dwie godziny. Oczywiście, byłem pod pełną narkozą.
- Po operacji czujesz jak nowo narodzony?
- Naprawdę, tak się czuję. Teraz widzę, jak ograniczony miałem zakres ruchów tą ręką.
- Teraz wypada podjąć walkę o odzyskanie miejsca w wyjściowej jedenastce...
- Bardzo bym chciał. Wierzę, że trener da mi szansę. Jesienią dawał, ale - nie ma co ukrywać - nie wykorzystałem jej. Postaram się na wiosnę poprawić.
- Mówi się, że Widzew ma Robaka, ale musi dokupić drugiego napastnika...
- To się okaże. Zależy jakim systemem trener będzie chciał grać. Być może tylko jednym napastnikiem i dwoma skrajnymi, ofensywnie usposobionymi skrzydłowymi. Na pewno Marcin spełnia oczekiwania i jego gra na szpicy fajnie wygląda.
- Liczyłem na odpowiedź, że Widzew nie potrzebuje kupować drugiego napastnika, bo ma Oziębałę.
- Nie lubię takich deklaracji. Chciałbym, żeby tak było, ale tak nie powiem. Na pewno zrobię wszystko, żeby grać jak najlepiej. Może jako napastnik, a może jako ten skrajny pomocnik. Grywałem już na tej pozycji i grało mi się naprawdę fajnie. To pozwala na wykorzystanie szybkości, a mi to bardzo odpowiada.
- To będzie twoja czwarta runda w Widzewie. Będzie przełomowa?
- Robię wszystko, żeby tak było. Mam zamiar odzyskać miejsce w pierwszym składzie. Chciałbym też zrobić jakieś postępy na studiach.
- Na jakiej uczelni studiujesz?
- Studiuję w Wyższej Szkole Sportowej. Jestem na pierwszym roku, ale już czuję, że ciężko mi będzie to łączyć z graniem w piłkę. Niby teraz był miesiąc przerwy w treningach i można było poświęcić ten czas na naukę, ale ja akurat byłem w trakcie intensywnej rehabilitacji po operacji. Na zabiegi chodziłem dwa razy dziennie i tego czasu brakowało. Chciałbym tą szkołę skończyć, ale nie ukrywam, że piłka jest dla mnie najważniejsza. Na niej skupiam się przede wszystkim.
Tomasz Andrzejewski
Copyright © 1998 - 2009 "Widzewiak". All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.